PRZEDPREMIEROWA RECENZJA Architektura Uczuć, Meg Adams. Wydawnictwo NieZwykłe.



Słyszeliście już o debiutanckiej powieści Meg Adams „Architektura Uczuć”? Do premiery pozostało jeszcze trochę czasu, ale postanowiłam nie trzymać Was w niepewności.

Zacznę od tego, że nie przepadam za romansami. Zawsze się boję, że przytłoczy mnie ilość słodyczy, łóżkowych uniesień i pięknych słówek. Kiedy pojawiła się okazja przeczytania „Architektury Uczuć”, i to przedpremierowo, te obawy były mniejsze, bo wiedziałam, na co stać Autorkę, a potem zniknęły całkowicie, gdy tylko pochłonęła mnie lektura. 
Było tu wszystkiego w sam raz. Świetnie wypracowana ilość romansu, akcji i dramatu. Poza tym otrzymujemy nie tylko typowe romansidło, a także odrobinę kryminału i trzymających w napięciu scen. No dobra, ale zamiast pisać ogólnikowo, zdradzę, dlaczego uważam tę powieść za wartą przeczytania. 

Przede wszystkim świetnie wykreowani bohaterowie, opisy Krakowa, które sprawiały, że człowiek prawie miał panoramę miasta przed oczami (fakt, że Kraków jest dla mnie najpiękniejszym polskim miastem, z pewnością był tu wielkim plusem), sceny zbliżeń pisane ze smakiem, wyważone tempo rozwijającego się uczucia, satysfakcjonujący finał, a w szczególności lekki i przyjemny styl. Czytało się z zaciekawieniem, wciągało, nie pozwalało oderwać wzroku, żeby zobaczyć, czy czasem coś ciekawszego nie dzieje się za oknem. Nie. Zdecydowanym pozytywem były też rozdziały pisane z męskiej perspektywy, poprowadzone w bardzo dobry sposób. Mężczyzna pozostał mężczyzną, a na pewno sami wiecie, że czasem to nie do końca wychodzi. Tutaj było świetnie i naturalnie.

Co mam powieści do zarzucenia? Niewiele. Głównie to, że skończyła się za szybko ;) Niekiedy przytłaczały mnie opisy wnętrz czy krajobrazów, zaś zabrakło opisów na przykład mijanych po drodze budynków, bo jednak nasi bohaterowie trudnili się projektowaniem obiektów użytkowych, nie pomieszczeń. Mogłabym też odrobinę przyczepić się do postaci Richarda – przyjaciela głównego bohatera, którego zachowanie czasami niekoniecznie było dla mnie zrozumiałe. Ale to są szczegóły. Małe rzeczy, w tak niewielkim stopniu wpływające na odbiór całości, że możecie ich nawet nie zauważyć.
Zazwyczaj zaczytuję się w fantastyce, stąd nie mogę powiedzieć, jak Architektura Uczuć wypada na tle innych powieści z tego gatunku, lecz mogę zagwarantować, że na pewno nie pożałujecie i szybko zatracicie się w historii Davida i Oliwii, tak jak ja. Jeszcze zatęsknicie, obiecuję! Jeśli dotąd nie słyszeliście o tym tytule lub zastanawiacie się, czy po niego sięgnąć, moja podpowiedź brzmi: Hell yes! Ja już nie mogę się doczekać, czym Meg zaskoczy nas w przyszłości. Bo że zaskoczy, tego jestem pewna. Miłego czytania!


D. B. Foryś

1 Komentarze

  1. Mam w planach czytanie :D Jestem ciekawa debiutów, zwłaszcza polskich:D
    Pozdrawiam, Pola
    www.czytamytu.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za odwiedziny i zachęcam do wyrażenia swojej opinii ;)