"Księżycowa kołysanka" Katarzyna Misiołek. Wydawnictwo Książnica. Powieść, którą napisało samo życie.

W sypialni, samotnie skulona na łóżku, obiecałam sobie, że za rok spędzimy wakacje gdzie indziej. Dom mógł sobie stać i czekać, ale ja nie zamierzałam tu przyjeżdżać! Od dłuższego czasu miałam dość Baśki, Bartka, a nawet rozwydrzonej do granic możliwości Kingi, której wrzaski i lamenty niejednokrotnie budziły nas bladym świtem.




Księżycowa kołysanka to powieść z rzędu tych, które szczerze, niekiedy brutalnie opowiadają o życiu. Główną bohaterką jest Agata, z jej perspektywy czytelnik dowiaduje się szczegółów z jej życia obarczonego różnymi perturbacjami. Owe problemy oraz uniesienia miłosne są znane niejednej kobiecie na ziemi. Autorka stworzyła powieść prawdziwą, tak jakby napisało ją samo życie. Wszystko, czego czytelnik dowiaduje się, nie jest usłane różami, pośród akapitów i zdań może odnaleźć siebie, bądź jakąś cząstkę ze swojego bytu. Czytając, miałam niekiedy wrażenie, że Autorka pisała o mnie, matce zmęczonej macierzyństwem, rutyną i wiecznie piętrzącymi się problemami. Skłania do refleksji, do zatrzymania się w codziennym chaosie i zastanowienia się nad wieloma sprawami. Napawa w jakiś sposób optymizmem.

Autorka poza tym, że stworzyła powieść dla kobiet, które mogą odnaleźć w niej część siebie, nie próbowała niczego bohaterce ułatwiać, wręcz przeciwnie. Agata przyznaje się do porażek, popełnionych błędów, co czyni ją postacią nad wyraz realną, taką kobietą z krwi i kości.

Ponadto w powieści znalazł się też motyw wieloletniej przyjaźni. I tu nie jest mowa o słodkiej relacji między matkami, co również bardzo mi się podobało, bo Autorka ukazała damską przyjaźń tak, jak rzeczywiście wygląda. Agata i Baśka nieraz skakały sobie do gardeł, okazywały złość względem siebie, dezaprobatę i zwyczajnie kłóciły się nawet o głupoty. Psioczyły na siebie i waliły prosto z mostu, co myślą. Wspólnie popełniały błędy, i to nie takie błahe. Przebywająca pod ich opieką w domu nad jeziorem nastolatka w niejasnych do końca okoliczności utonęła pod granatowym niebem w jeziorze.

Wspomnę jeszcze o dialogach, które są lekkie, życiowe i konkretne. I pewnie poraz kolejny się powtórzę, są jak wyjęte z realnych konwersacji między ludźmi.

Gdybym miała podsumować jednym zdaniem “Księżycową kołysankę” było to – powieść, którą napisało samo życie.

Jeśli lubicie powieści ociekające realizmem, w głównej roli z kobietą taką jak Wy, “Księżycowa kołysanka” jest pozycją must have.


Za możliwość przeczytania książki, dziękuję wydawnictwu 



Samanta Louis

3 Komentarze

  1. Właśnie czytam tę książkę. Już mi się podoba. :)

    P.S. Piękna fotka! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, Twoje również są mega, ale to już wiesz :)

      Usuń
  2. Mam tę książkę w planach. 😊

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za odwiedziny i zachęcam do wyrażenia swojej opinii ;)