Zła Miłość, Samanta Louis. Prolog

Witajcie. Prezentowane na blogu rozdziały są mojego autorstwa. Obecnie oczekuję na odpowiedź wydawniczą i mam cień nadziei, że tym razem mi się uda i książka zostanie wydana już w sposób tradycyjny. Jeśli nie, mam plan awaryjny! Dzisiaj zapraszam Was na prolog książki "Zła Miłość" i będzie mi miło, jeśli napiszecie coś od siebie.
Życzę miłej lektury!





Prolog
Tamtego dnia Kate, namawiała mnie na imprezę w bractwie, która odbywała się co tydzień.
Nie miałam ochoty iść. Wolałam siedzieć z nosem w książkach i marzyć, aby chłopak, który wyzwolił we mnie te wszystkie uczucia, których doznają główne bohaterki powieści, padł na kolana i prosił o wybaczenie, zapewniając, że już zawsze będziemy razem.

Niestety moje argumenty jej nie przekonały i niemal siłą zaciągnęła mnie na miejsce. Zawsze lubiła stawiać na swoim, a ja lubiłam jej determinacje, dlatego tak świetnie się dogadywałyśmy.

Kiedy przekroczyłyśmy próg budynku, gdzie odbywała się mocno zakrapiana impreza, towarzystwo było już nieźle wstawione, choć na zegarku wybiła dopiero ósma wieczorem.
Lucas, chłopak z drugiego roku studiów, na przywitanie wręczył nam czerwone plastikowe kubki z alkoholem.

Upiłam łyk i się skrzywiłam, ewidentnie przesadził z wódką. Przestałam się dziwić czemu większość ze zgromadzonych tam osób, była już w takim stanie. Kate, widząc mój grymas, szepnęła mi w ucho:

 – Daj spokój. Jeden ci nie zaszkodzi. Pij i baw się dobrze.

Nie podzielałam jej entuzjazmu do momentu, kiedy moim oczom nie ukazał się ON. Wysoki na jakieś metr siedemdziesiąt pięć wzrostu brunet, z kolczykiem w brwi, mający powalający uśmiech i błysk w oku, i tatuaże, które tak bardzo lubiłam.

Kolana się pode mną ugięły.

Miałam wrażenie, że nie mogę oddychać.

Złapał moje spojrzenie i czułam jego palący wzrok na każdej części swojego ciała.
Wzięłam jeszcze kilka łyków z czerwonego naczynia na odwagę, w razie gdybym miała stanąć z NIM twarzą w twarz.
Niespodziewanie Kate pociągnęła mnie do salonu przez tłum i straciłam go z oczu.
W końcu, po jakimś czasie udało mi się wyrwać z towarzystwa, które ostentacyjnie zaczęło się lizać, z kim popadnie. Skierowałam się do łazienki na górze. Wychodząc z niej zauważyłam, że na korytarzu pojawił się ON.
Świat zawirował, a wszystko wkoło przestało istnieć.

Uśmiechnął się do mnie z daleka, a ja nie mogąc powstrzymać chęci, musnęłam jego rękę w momencie, kiedy się mijaliśmy. Bez ostrzeżenia złapał mnie za nadgarstek i gwałtownie przycisnął do ściany. Serce szalało w mojej piersi, obijało się bezlitośnie o płuca, powodując, że brakło mi tchu.
Długo na to czekałam, każda komórka we mnie krzyczała, by mnie dotknął, drżałam w oczekiwaniu, a w duchu modliłam się by wreszcie to zrobił, by mnie w końcu pocałował.
Przywarł czołem do mojego czoła. Wpatrywał się intensywnie w moje oczy, wzrokiem szalejącym od pożądania. Złożył pocałunek na mych ustach, ujmując moją twarz w swoje dłonie. Długi, namiętny i gorący, od którego zakręciło mi się w głowie i nie mogłam zaczerpnąć powietrza.
Błądziłam rękoma po jego ciele, wsuwając je pod koszulkę. Rozkoszowałam się gładkością skóry i czułam ogień, który się w nim rozpalał.
Byłam gotowa oddać mu się od razu, co ja mówię, miałam ochotę się na niego rzucić, by tylko poczuć go w sobie. Potrzebowałam tego jako zapewnienia, że z przyjaciół stajemy się parą. Marzyłam o tym po nocach i fantazjowałam, jak wyznacza mokrymi pocałunkami ścieżkę na moim ciele.
W tamtym momencie bezceremonialnie oddałam mu caluteńkie serce.

Po wielu miesiącach niezobowiązujących rozmów, wypadów do McDonald’s i patrzeniu wieczorem w gwiazdy, mogłam posmakować jego ust, czuć zapach wody kolońskiej i dotyk jego dłoni. Zdecydowanie była to mieszkanka zbyt wybuchowa, zbyt zapadająca w pamięć i wywołująca zwierzęce instynkty.
Myślałam, że od tej pory będzie już tylko mój.
Myliłam się.
Nagle oderwał się od mych wilgotnych warg i patrzył na mnie tak, jakby się zastanawiał, co dalej. Mogę przysiąc, że jego źrenice powiększyły się, by za chwilę mogły się zwężyć. Przerażenie malowało się nie tylko w jego czekoladowych tęczówkach, ale także na twarzy, którą szpecił grymas.

    – Nie mogę Cassie... kurwa, nie mogę – wychrypiał i odszedł. Tak PO PROSTU ODSZEDŁ.
Na moment odebrało mi zdolność mowy, ścisnęło w gardle, ale wiedziałam, że to jedyna okazja, gdzie będę mogła spróbować go zatrzymać.

    – Dan... zaczekaj... Cholera jasna! Zaczekaj! Proszę... – krzyczałam za nim rozpaczliwie, ale on zniknął. Po prostu rozpłynął się w powietrzu, znikając za rogiem korytarza.

Przywierając plecami do ściany, osunęłam się na podłogę i zaniosłam płaczem.
Co jest ze mną, kurwa nie tak?
To pytanie zadawałam sobie wiele razy, setki, może nawet miliony, aż w końcu przestałam. Nikt mi na nie, nie odpowiedział, bo mógł zrobić to tylko ON.
Ten, który mnie unikał.
Dean.
Kiedy pojawiałam się na stołówce, łapał moje spojrzenie, ale odchodził. Nie jadaliśmy już razem przy stole. Nie robiliśmy razem już nic. Na korytarzu uczelni starał się, żeby obok mnie nie przechodzić, a jeśli musiał przejść obok, traktował mnie jak powietrze. Spotkania z naszymi znajomymi odbywały się bez niego. Kiedy nie było mnie w jakimś miejscu, pojawiał się ON.
Nie chciał mnie. Skreślił naszą przyjaźń, skreślił, chociaż raczej wykreślił mnie ze swojego życia – całkowicie.
Przestałam pisać do niego SMS-y, wydzwaniać i prosić o wyjaśnienia. Unikałam go tak, jak on to robił. Przestaliśmy dla siebie istnieć, choć moje serce zostało złamane na milion kawałków i miało się nigdy nie pozbierać.
Wtedy coś we mnie pękło i przelało czarę goryczy.
Zmieniłam się.
Stałam się inną Cassie.


I jak? Ciekawi Was ten wstęp?

Samanta Louis, 
Lawendowa Czytelnia. 

10 Komentarze

  1. Bardzo ciekawi. Proszę o więcej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj ja kocham 😘😍 wiesz to i czytam to już któryś raz z kolei 😍 😍

    OdpowiedzUsuń
  3. Już sam prolog wciąga. Chcę czytać dalej. 😊 ♥️

    OdpowiedzUsuń
  4. Prolog już zachęcił do dalszego czytania i chciałoby się napisać - ja chcę więcej i więcej.Jedyna rzecz, która mnie trochę "zniechęciła" to wzrost "wysoki na 175?" to nie jest wysoki, to raczej jak na faceta niski? Ale to już jest moje zdanie z którym autorka nie musi się liczyć. Liczę, że będę mogła zapoznać się z dalszymi fragmentami tej ksiązki i życzę weny i powodzenia w wydaniu jej. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wysoki, nie w sensie, że jest aż tak wysoki, tylko wysoki odnosi się do wzrostu. Wysoki na 175 cm. Cieszę się, że prolog zachęca.

      Usuń
  5. Już nie mogę się doczekać więcej :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Super! Jestem ciekawa wrażeń przy następnych rozdziałach.

      Usuń

Z całego serducha dziękuję za odwiedziny i zachęcam do wyrażenia swojej opinii ;)