Przedpremierowo – Sponsor Tom II, K. N. Haner. Editio red. Czyli o potędze miłości.



Królowa Dramatów kolejny raz zaskakuje!Romans inny niż wszystkie!

Nieszczęśliwy wypadek odebrał Kalinie zdrowie. Wyczerpująca rehabilitacja, opieka nad młodszą siostrą Sabriną, złamane serce i niedaleka przeszłość nie dają jej ani chwili wytchnienia. Gdy wydaje się, że dziewczyna powoli wychodzi na prostą, jedna zaskakująca wiadomość stawia ją przed ogromnie trudną decyzją. Czy Kalina będzie w stanie wybaczyć Nathanowi? Czy będzie potrafiła wesprzeć mężczyznę, którego kocha, a który tak bardzo ją skrzywdził?

Nathan wie, że musi przegonić własne demony, by stawić czoła problemom i zmierzyć się z tym, co przyniesie los. Razem z Kaliną będą musieli walczyć o miłość, a droga nie będzie prosta. Mur, który między sobą zbudowali, zacznie się w końcu kruszyć, jednak pewne osoby zrobią wszystko, by rozdzielić Kalinę i Nathana raz na zawsze.

Druga i ostatnia część historii Kaliny i Nathana. Opowieści o dwóch duszach, które nie potrafią bez siebie żyć, dwóch sercach, które wybijają wspólny rytm.

Ta historia, pełna namiętności, bólu i trudnych wyborów, udowadnia, jak wielka jest siła miłości.


Tytuł: Sponsor Tom II 
Ilość stron: 416
Premiera: 13.02.2019 
Wydawnictwo: editio 


K. N. Haner w pierwszym tomie Sponsora zostawiła nas w zawieszeniu i niepewności, serwując zaskakujący koniec pierwszej części. Spodziewaliśmy się, że drugi Tom będzie obfitował w emocje i dramaty, ale szczerze powiedziawszy, nie sądziłam, że zostanie zwalone na czytelnika aż tyle bomb.

Streszczać fabuły nie będę, ponieważ spoilerów nikt nie lubi, a one tylko psują zabawę.

Przechodząc do meritum, dopóki nie przeczytałam drugiej części Sponsora, nie rozumiałam fenomenu – królowa dramatów. Teraz doskonale wiem, o co chodzi czytelniczką i fankom autorki. Haner dostarcza w swoich książkach czytelnikowi całą gamę emocji, od negatywnych po pozytywne i dba o to, aby podczas podróży z bohaterami nie wkradła się nuda. Jednak jak dla mnie, ciut za dużo dzieje się w historii Nathana i Kaliny, aczkolwiek muszę przyznać, że zwroty akcji są zaskakujące i trzymają w napięciu, a końcówka… o jeny! Co tam się dzieje! Szok i abstrakcja! Normalnie jak z filmu sensacyjnego!

Sponsor jest powieścią, która dostarczyła mi wielu wrażeń i wprawiła mnie w osłupienie. Z moich ust padały słowa typu: „że, kurwa, co?”, wielokrotnie kręciłam z politowaniem głową w reakcji na zachowanie, któregoś z bohaterów, ponieważ momentami tak strasznie mnie wkurzali, że miałam ochotę im przywalić i choć jestem mamą dwójki dzieci, postaci Sabriny nie do końca mnie przekonała. Czegoś jej brakowało, czegoś miała za dużo, ale rozwodzić się nad tym nie będę. Skupię się za to na tym, o czym głównie jest ta książka, a przynajmniej, co ja z niej wyniosłam.



Miłość – krótkie i proste słowo mające wiele znaczeń i rozumiane na wszelakie sposoby. Miłość ma różne kategorie, ale zazwyczaj sprowadza się do szczęścia, bezpieczeństwa, przyjaźni i relacji między ludzkich w pojęciu ogólnym. Miłość ma wiele odcieni, a główni bohaterowie Sponsora, czyli Kalina i Nathan doskonale poznali każdy z nich. Pamiętacie, jak w pierwszej części tych dwoje musiało przejść wiele przeciwności? Jeśli sądzicie, że drugi tom będzie o tym, że Kalina rozpacza, a Nathan przegrywa sam ze sobą, ciągle raniąc dziewczynę – jesteście w błędzie! Druga część jest po prostu N I E P R Z E W I D Y W A L N A. Dzieje się dużo, zapewniam, iż będziecie w transie wydarzeń, który nie pozwoli Wam oderwać się od kart powieści. Czytanie zajęło mi dwa dni, w pierwszy dzień połknęłam 245 stron (proszę pamiętać, że moje dzieci są w wieku przedszkolnym, co wiąże się z milionowym: mamo?) a w drugi dzień doczytałam do końca. Mimo że monetami przytłaczał mnie słowotok narratora, czytałam z zaciekawieniem i odnosiłam wrażenie, iż wskoczyłam na karty powieści i jestem częścią tego emocjonalnego rollercoastera. Czy pojawiły się łzy albo chociaż wzruszenie? Jak najbardziej! Płakać nie płakałam, ale ścisnęło mi się kilka razy gardło, a oczy zabłyszczały. To całkiem normalny odruch, gdy autor gra na uczuciach czytelnika, a Haner nie ma skrupułów, więc robi to z lekkością i wyrafinowaniem, ale właśnie za to kochają ją fanki, czyż nie? Zdecydowanie tak, autorka bije na głowę inne pisarki, jeśli chodzi o dramatyczne sceny i zwroty akcji, a tytuł „królowa dramatów” jak najbardziej jej się należy.

Kojarzycie powiedzenie – miłość wszystko wybaczy, leczy rany i zmienia człowieka? Doskonale! Wiecie dlaczego? Bo miłość ma magiczną moc!


Czy polecam Wam serię Sponsor? Jeśli kochacie mocne przeżycia, dojrzałe historie o miłości, z akcją i słynnym dramatami, po prostu musicie przeczytać najnowszą książkę Kasi. Szczególnie że Nathan to facet, którego nie da się nie kochać!


Za możliwość przeczytania książki, dziękuję 


Samanta Louis. 

4 Komentarze

  1. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze zdobyć egzemplarze recenzenckie :)
    Bo teraz to na pewno muszę tą serię przeczytać!
    Pozdrawiam, Eli z https://czytamytu.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Twórczość autorki jeszcze przede mną, ale na pewno kiedyś sięgnę po Jej książki. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Dziękuję bardzo za tyle miłych słów. Ogromnie się cieszę, że Sponsor przypadł Ci do gustu <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa recenzja, ale szkoda, że zawiera błędy ortograficzne i interpunkcyjne.

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za odwiedziny i zachęcam do wyrażenia swojej opinii ;)