Jednostka, Ninni Holmqvist. Wydawnictwo Editio. Czyli słów kilka o dystopijnej powieści.


Pomiędzy tymi eksperymentami musiała oddać fragment jelita cienkiego, rogówkę jednego oka i kostki słuchowe jednego ucha. 





Tytuł: Jednostka 
Autor: Ninni Holmqvist 
Wydawnictwo: Editio 
Stron: 280
Premiera: 12.02.2019


Bezdzietni nie są przydatni w starzejącym się społeczeństwie. W pewnym wieku stają się zbędni. Kiedy ten moment dla nich nastaje, trafiają do specjalnych ośrodków zwanych Jednostkami. W Jednostce bezdzietny staje się użyteczny: bierze udział w badaniach naukowych, służy testom medycznym. Stopniowo oddaje swoje organy osobom, które społeczeństwu są bardziej potrzebne. W zamian za to dożywa swoich dni w luksusowych warunkach. Znakomite jedzenie, świetna opieka, bogata oferta sportowa i kulturalna. A do tego można realizować swoje pasje, poszerzać zainteresowania i bezpłatnie korzystać ze wszystkich dóbr aż do dnia ostatecznej donacji. Czyż to nie znakomity układ dla bezdzietnych, którzy przecież są zbędni?

Gdy Dorrit przybywa do Jednostki, jest pogodzona ze swoim losem. Nie udało jej się założyć rodziny ani urodzić dzieci, straciła ukochanego psa i swój mały dom. Jej mężczyzna coś do niej czuł, ale postanowił, że nie będzie jej ratował. Pod koniec życia kobieta pragnie tylko odrobiny spokoju. Nic więcej jej nie zostało. Sytuacja zmienia się jednak, gdy niespodziewanie dla siebie Dorrit się zakochuje. Coś w niej ożywa. Chce dla siebie szczęścia. Postanawia więc dokonać zaskakującego wyboru...

To powieść o niedalekiej, pełnej okrucieństwa przyszłości. Wizja cywilizacji, w której każdy ma odegrać narzuconą sobie rolę aż do końca, wydaje się niepokojąco realistyczna. Jednostka to jedna z najbardziej przerażających powieści dystopijnych ostatnich lat. Czytając tę książkę, nie można oprzeć się wrażeniu, że opisane w niej rozwiązania ustrojowe wzięły swój początek ze współczesnych regulacji prawnych. Sprawia to, że niepokój i groza towarzyszą czytelnikom tej opowieści i rosną z każdą kolejną przeczytaną stroną.

A gdy władza uzna, że już się nie przydasz...



Dorrit, główna bohaterka w dniu swoich pięćdziesiątych urodzin opuszcza własny dom i psa. Zostaje oddelegowana do Jednostki – bezdzietna stała się społeczeństwu “zbędna”, ale potrzebna jako “królik doświadczalny”. Przez pierwsze cztery dni pobytu w miejscu, gdzie każdy zbędny ma możliwość godnego życia, Dorrit klimatyzuje się i spędza czas na poznawaniu pozostałych pensjonariuszy. Po czterech dniach przechodzi szeroki zakres badań i bierze udział w pierwszych badaniach. Z każdym dniem obserwuje innych zbędnych, a właściwie to jak eksperymentalne badania wyniszczają każdego z nich. Dorrit spotka także miłość swojego życia, która będzie namiętna, głęboka, ale także i krótka. Będzie musiała zmierzyć się z bólem i rozpaczą, obserwując jak przyjaciele, jeden po drugim znikają i już nie wracają. 

Jednostka to wzruszająca opowieść dystopijna o miłości, przyjaźni, poczuciu bycia potrzebnym i ważnym. Opowiada także o tym, że obcy ludzie w obliczu nieuniknionego losu mają tylko siebie i tylko na sobie mogą polegać, do pewnego czasu. Każdego pensjonariusza Jednostki, prędzej czy później czeka donacja końcowa. Każdy z nich, trafiając do banku rezerw, ma świadomość, że stanie się “królikiem doświadczalnym”. 

Początkowo, gdy zaczęłam czytać tę książkę, podchodziłam do niej sceptycznie i zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam, wybierając Jednostkę do recenzji. Nie pomagał fakt, że początek był dość nudny i to znużenie trwało u mnie mniej więcej do połowy książki. Potem z każdym kolejnym rozdziałem, rozwojem wydarzeń wciągałam się coraz bardziej i byłam ciekawa tego, jak ostatecznie potoczą się losy głównej bohaterki Dorrit. Wzruszyłam się w pewnym momentach, czując wyraźnie ból straty bliskiej osoby. Im dalej brnęłam w świat pensjonariuszy Jednostki i poznawałam skutki uboczne “zbędnych” bolało mnie serce. Nie mogłam pojąć polityki świata przedstawionego w powieści, ponieważ nie mieści mi się głowie, że fikcja przedstawiona przez autorkę mogłaby kiedykolwiek stać się naszym realnym światem. Nie chcę nawet o tym myśleć.

Jeśli chodzi o całokształt, jestem pod wrażeniem realności, z jaką autorka napisała tę powieść i sprawiła, że pięćdziesięcioletnia bohaterka w żaden sposób nie dała odczuć mi – czytelnikowi – swojego wieku. A zważając na fakt, że po raz pierwszy czytałam powieść dystopijną i przeczytałam ją do końca, wynosząc z niej puentę oraz uświadamiając sobie kilka spraw, znaczy, że jest godna uwagi. Pewne jest, że gdybym nie otrzymała tej książki z propozycją recenzji, prawdopodobnie nigdy nie zwróciłabym na nią uwagi i to byłby mój błąd. Wyruszyłam z Jednostką w ciekawą podróż, którą będę wspominać zapewne jeszcze nie raz, ponieważ nie da się zapomnieć tego, czego jest się świadkiem na kartach powieści.

Krótko podsumowując – polecam przeczytać Jednostkę i na swój własny sposób przeżyć historię głównej bohaterki, nawet jeśli na pierwszy rzut oka wyda się Wam, że ta powieść nie jest dla Was. Czasem warto wyjść poza mur i spróbować czegoś nowego. 



Za możliwość przeczytania książki, dziękuję 

Samanta Louis.


4 Komentarze

Z całego serducha dziękuję za odwiedziny i zachęcam do wyrażenia swojej opinii ;)