Przedpremierowa recenzja! Zbuntowany dziedzic, VI Keeland i Penelope Ward. Editio red. Czyli o losie zapisanym w gwiazdach.

Wciąż patrzyłam na zdjęcie Rusha jako uśmiechniętego bobasa. Oddawało wrodzoną dobroć, która tli się w sercu mojego twardziela.



Gia przyjechała do Hamptons, aby napisać książkę. Wynajęła pokój w domu letniskowym, który dzieliła z innymi wczasowiczami. Pewnego wieczora jej współlokatorka Riley poprosiła Giee, aby zastąpiła ją w pracy i stanęła za barem. Gia nie miała zielonego pojęcia o tym, jak robi się drinki, szczególnie te wymyślne, ale zgodziła się, ratując przyjaciółkę z opresji. Podczas swojego zastępstwa, poznała wytatuowanego i cholernie przystojnego Rusha, który okazał się szefem Riley. Wkurzony na nieporadność Gii i samowolkę swojej pracownicy, wyrzucił Giee z lokalu, każąc jej przekazać, że Riley nie ma już po co wracać do pracy. Jednak w tym samym momencie dostał od ochroniarza klubu informację, iż hostessa przyjmująca gości w części restauracyjnej właśnie zrezygnowała z pracy, zostawiając szefa bez pracownicy. Rush ostatecznie zaproponował Gii, że może mu pomóc i pracować jako hostessa, a on nie wyrzuci Riley z pracy. Gia przyparta do muru i potrzebująca pieniędzy, zgodziła się na propozycję. Oboje nie sądzili, że z ich znajomości wyniknie coś więcej, szczególnie że Rush miał żelazną zasadę odnośnie do relacji z pracownikami.
Między tym dwojgiem zrodziło się nieproszone uczucie, przed którym Rush usilnie chciał uciec, lecz gdy postanowił przełamać strach i wydawałoby się, że ich historia zakończy się happy endem, los postanowił utrudnić im i tak już skomplikowaną sytuację.



Zbuntowany dziedzic to pierwsza część z serii, której koniec pozostawia wielki niedosyt, akurat w momencie, gdy autorki postanowiły zrzucić na bohaterów i czytelników kolejną bombę.

Zbuntowany dziedzic jest powieścią lekką, zabawną i pełną uczuć. Poza śmiesznym dialogami i lekkością wypowiedzi bohaterów poznacie z pozoru twardego faceta, który pod maską kryje uroczego i troskliwego mężczyznę. I choć nie wierzę w istnienie takich mężczyzn, postać Rusha rozkochała moje serce, a jego działania i starania wywołały łzy. Już teraz wiem, że w kolejnej części nie będzie mu łatwo i cholernie boję się tego, z czym będzie musiał zmierzyć się on, a także Gia.

Zbuntowany dziedzic to opowieść o trudnych wyborach, o niewypowiedzianych obawach, o walce z uczuciami, o ludziach, których połączył los i wystawił na wiele prób, a to jeszcze nie koniec.

Powieść choć trochę słodka zawiera w sobie samo życie, porusza temat znany wielu kobietom i zwraca uwagę na to, jak powinności zachować się w takiej sytuacji, w jakiej znaleźli się bohaterowie.

Autorki poraz kolejny stworzyły historię dwojga ludzi, którą czyta się z zapartym tchem, serwując czytelniczkom prawdziwe emocje i świetnie spędzony czas w towarzystwie przystojnego i kochanego Rusha.

Jedną z rzeczy, którą cenie sobie w powieściach Vi Keeland i Penelope Ward jest to, że nie leją wody, nie przeciągają fabuły, nie zapychają stron niepotrzebnymi opisami miejsc, czy wykonywanych czynności. One doskonale wiedzą, czego czytelnik oczekuje od książki, co lubi w niej znaleźć i jakich bohaterów stworzyć, by zostali pokochani. Dlatego ja z chęcią sięgam po książki o tego duetu i Wam również polecam, szczególnie Zbuntowanego dziedzica.



Za możliwość przeczytania książki dziękuję 


Samanta Louis.
Cya!


2 Komentarze

  1. Kolejna książka dla mnie. Bardzo lubię ten duet autorski ;)
    ~Pola
    www.czytamytu.blogspot.com Zapraszam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Już nie mogę się doczekać, aż sama zapoznam się z tą historią, wydaje się naprawdę świetna, a nie wyobrażam sobie, żeby ten duet mógł zawieść czytelnika :D /Jula

    OdpowiedzUsuń

Z całego serducha dziękuję za odwiedziny i zachęcam do wyrażenia swojej opinii ;)