Larista – Melissa Darwood. Powieść fantasy o miłości od pierwszego wejrzenia, czyli L'amore a prima vista.

Larista – Melissa Darwood, recenzja.



"Życie ma sens jedynie wtedy, gdy robimy to, co kochamy." 




Recenzja, Larista Melissa Darwood. Zaczytana Dolina


Powieść rozpoczyna się senną marą głównej bohaterki Larysy. Dziewczyna leży blada i zimna w trumnie, choć stoi obok swojego grobu. Orientuje się, że to jej własny pogrzeb, gdy zauważa swoich rodziców zmierzających do miejsca, gdzie ma zostać pochowana. Niedaleko siebie dostrzega pewnego Nieznajomego, który chwilę później ratuje jej matkę przed upadkiem w głąb wykopu. Larysa nie może pojąć, dlaczego nikt jej nie słyszy, mimo że krzyczy i próbuje zwrócić na siebie ich uwagę. Jak się okazuje pod koniec książki, ten sen będzie miał ogromnie znaczenie, a przeznaczenie się wypełni.

Larysa poznaje później kim jest owy Nieznajomy. Spotyka go ponownie. Chłopak nie może zrozumieć, jak to jest możliwe, że dziewczyna widzi go podczas posługi, choć on dla niej powinien być niewidzialny, podczas ratowania życia jej sąsiadki.


"Ludzie patrzą na drugiego człowieka jedynie poprzez pryzmat własnych korzyści."


Mogłabym opisać obszerniej streszczenie fabuły, ale obawiam się, że nie byłabym w stanie napisać tego tak, by za wiele nie zdradzić i nie popsuć Wam odkrycia wszystkich tajemnic i ułożenia układanki. "Larista" to pierwsza część serii, kolejna "Guerra" będzie miała swoją premierę bodajże 23 października, jeśli zapamiętałam dobrze ;) i będzie opowiadać o Zuzce, przyjaciółce Larysy. 

Z twórczością autorki miałam do czynienia pierwszy raz i muszę przyznać, że tak jak broniłam się jeszcze do niedawna przed gatunkiem fantasy, w każdej postaci, tak dzięki "Larista" i Melissie Darwood od wydawnictwa kobiecego powoli zaczynam pokonywać niechęć do takich książek.

Melissa ma lekki i przyjemny styl w odbiorze. Czyta się szybko i wręcz płynie się przez karty powieści. Książka jest bardzo barwna w historię świata, co mnie zaciekawiło i pozwoliło zagłębić się w świat Gabriela, nieznajomego, którego Larysa widziała już we śnie.

Ponadto posługa Gabriela nie jest mi obca – możecie wierzyć lub nie – ale z ręką na sercu doświadczyłam głosu w mojej głowie, który uchronił mnie przed poważnym wypadkiem. Gabriel jest wyslannikiem Boga, który wysyłany jest na posługę, by zawalczyć o człowiecze życie. Posługuje się tylko myślami i w ten sposób próbuje nakłonić osoby przed śmiercią, aby walczyły i się nie poddały. I ja właśnie taki głosik usłyszałam. Serio, proszę się nie śmiać. Byłam dzieckiem i wróciłam w nocy około północy z mamą do domu po stypie. Miałyśmy wtedy dużego psa, mama poszła go wyprowadzić, a ja zostałam w domu. Siedziałam na kanapie, nawet kurtki do końca nie zdjęłam z ramion i tępo patrzyłam w telewizor. Wtedy usłyszałam – przysięgam! – głos w swojej głowie, który kazał zakryć mi głowę. Bez zastanowienia to zrobiłam. Po sekundzie oberwałam kloszem od lampy prosto w głowę. Miałam tylko małe rozcięcie, ale i tak było trzeba szyć. W dodatku, gdy wolałam mamę przez domofon w korytarzu, czułam bardzo wyraźnie czyjąś obecność za moimi plecami. Wiedziałam, że ktoś mnie obserwuje, ale nikogo nie dostrzegałam. Czytając o tym w książce "Larista" poczułam, jak to wydarzenie wraca do mnie bumerangiem. Cała sytuacja ponownie stanęła mi przed oczami i dreszcz przeszedł po moim ciele. Nie wiem, czy autorka doświadczyła czegoś podobnego i z tego wziął się pomysł, czy też nie, ale mogę zapewnić, że tacy wyslannicy istnieją, nawet jeśli ktoś powie, że zwariowałam!

I jeszcze bardziej wkręciłam się w powieść, chcąc zgłębić się w ten inny świat.

Co jeszcze bardzo mi się podoba i zasługuje na wspomnienie? Skróty z zdań, imion bowiem tytuł Larista nie wziął się z palca, nie wziął się od imienia głównej bohaterki, a od miłości od pierwszego wejrzenia. I nawet pies sąsiadki ma tutaj swoje znaczenie, bo jego imię jest... Tego musicie dowiedzieć się sami.

"Larista" to opowieść o przeznaczeniu, miłości od pierwszego wejrzenia, starciu "tytanów" i Guardianach, którzy walczą o to, byśmy się nie poddawali na łożu śmierci. Polecam!

"L'amore a prima vista" 


Za egzemplarz z dedykacją i autografem dziękuję serdecznie autorce! 


Samanta Louis 


3 Komentarze

Z całego serducha dziękuję za odwiedziny i zachęcam do wyrażenia swojej opinii ;)