Światło, które utraciliśmy – Jill Santopolo



   “Nauczyłeś mnie, że zawsze trzeba szukać piękna. W ciemności, w ruinach potrafiłeś odnaleźć światło. Nie wiem, jakie piękno i jakie światło teraz odnajdę. Ale spróbuję. Zrobię to dla ciebie. Bo wiem, że ty zrobiłbyś dla mnie to samo.”



Światło, które utraciliśmy Jill Santopollo


   W dniu, kiedy zaczęły walić się wieże World Trade Center, a Nowy Jork pokryły kłęby kurzu, Lucy poznaje Gabe’a.

   W czasie paniki i gorączkowych telefonów od bliskich zdają sobie sprawę, że życie jest zbyt kruche, by przeżyć je bez pasji i zbyt krótkie, by nie być razem.

   Lucy obdarza Gabe’a silnym uczuciem, ale ma wrażenie, że jej potrzeby nie są dla niego tak ważne, jak jego własne. Wspierają się wzajemnie w swojej pracy, ale kiedy ambicje Gabe’a rosną w górę i przyjmuje on posadę reportera na Bliskim Wschodzie i informuje Lucy o swojej decyzji, w dniu, w którym jej program dostaje nagrodę Emmy, przelewa się czara goryczy. Dzień triumfu głównej bohaterki staje się dniem, w którym coś się nieodwracalnie kończy.

   Lucy w kolejnych latach, nie umie zapomnieć o swoje pierwszej miłości. Drży na wiadomość, że w mieście, gdzie aktualnie miał przebywać Gabe, wybuchają zamieszki i giną ludzie. Mimo że stopniowo zaczyna układać sobie życie od nowa, gdzieś w głębi jej duszy, nadal mieszka Gabe.

   Nie pozwala on o sobie zapomnieć, co jakiś czas wracając do Nowego Jorku i prosząc kobietę o spotkanie. Lucy nie potrafi oprzeć się pokusie, pomimo że widok Gabe’a wywołuje w niej skrajne emocje, sieje spustoszenie w jej głowie i doprowadza do tego, że zaczyna ona wątpić w swoje małżeństwo.

   Powiem szczerze, że nie spodziewałam się takiego zakończenia tej książki. Zaskoczyło mnie ono w pełni, pomimo że książkę czytało mi się opornie, bo zajęło mi to kilka miesięcy. Forma narracji bardzo mnie urzekła, przez co sama zaczęłam pisać książkę w tej formie, ale dopiero gdzieś w połowie, zainteresowała mnie powieść na tyle, bym w każdej wolnej chwili mogła śledzić z zapałem losy Lucy.

   Mam mieszane uczucia, co do tej książki. “Światło, które utraciliśmy” od Jill Santopolo jest lekką lekturą, w której nie ma zawiłej akcji, tajemnic czy kłamstw. Opowiada ona głównie o miłości, poświęceniu, ale też o tym, że nie każdy w życiu stawia miłość na pierwszym miejscu. Że ludzie mają ambicje, marzenia, do których dążą po przysłowiowych trupach.

   Autorka uświadamia poprzez swoją powieść, że życie jest zbyt kruche i zbyt krótkie, by rezygnować z miłości i szczęścia, poświęcając się swojej pasji, a przynajmniej, ja tak to odbieram.

   W “Światło, które utraciliśmy” znajdziecie momenty chwytające za serce, przekonacie się, jak los bywa przewrotny, a zakończenie pewnie wbije Was w fotel, chociaż bardziej roztrzaska Wasze serca na drobne kawałki, bowiem tutaj nie ma miejsca na happy end.

Moja ocena: 7/10 🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸

Samanta Louis

3 Komentarze

Z całego serducha dziękuję za odwiedziny i zachęcam do wyrażenia swojej opinii ;)