"Kocham tylko tak", Kate Sterrit – recenzja.
„Jesteś moim światłem, ilekroć mroki spowijają świat. Nigdy nie pozwól, by twoje światło zgasło, bo ono rozświetli nie tylko mój świat.”
„– Myślisz, że to, co robię jest wystarczająco dobre na sprzedaż?
Ujął moją twarz w swoje dłonie.
– Twoje rysunki są zadziwiające, a ty, Emerson, pewnego dnia zostaniesz słynną artystką.”
Dziewiętnastego listopada, w dniu, który miał być nadzieją i krokiem na przód w przyszłość Emerson, dochodzi do wydarzeń, które na zawsze rozrywają łączącą ją więź z Merekim.
„Myślałam, że Mereki to mój partner na zawsze, ale w życiu nie zawsze układa się tak, jak sobie wyobrażaliśmy.”
Autorka napisała wspaniałą powieść, umiejętnie i ciekawie poprowadziła wątki. Na początku wprowadziła mnie w świat pięknej przyjaźni, wyjątkowej i niewiarygodnie silnej, przyjaźni jaka zbiegiem lat przerodziła się w miłość, równie piękną, silną i szczerą. Polubiłam bohaterów z pierwszej części. Emerson stała mi się bardzo bliska, natomiast Mereki sprawił, że moje serce biło szybko i mocno, a potem zostałam wrzucona pomiędzy troje ludzi i ciągle zastanawiałam się, co się do cholery wydarzyło, że...
Tego nie mogę zdradzić, ale autorka „Kocham tylko tak” pokazała przez swoją powieść, jak utrata bliskiej osoby może wpłynąć na człowieka, zmienić jego życie i dać złudny obraz. Że człowiek wypierając ze swojej świadomości prawdę, popada w egzystencję stworzonej przez siebie iluzji. Że miłość to najsilniejsze i najpotężniejsze uczucie, jakie może doświadczyć człowiek. Potrafi mocno zranić, ale ma także moc uzdrawiania.
„Ja nikogo nie zdradzam, mówię sobie. Między mną i Merekim od dawna wszystko skończone i mam zamiar pozwolić mu odejść. Jestem pewna, że on właśnie tego chce.”
To pozycja, którą z całego serca polecam i cieszę, że mogłam wyruszyć z bohaterami w podróż, poznać ich losy, marzenia i pasje, być w miejscu, gdzie wszystko się zaczęło.
„– Dziewiętnasty listopada – mówię, wyciągając ręce, by go dotknąć. – Miałam ci to wszystko wyjaśnić nad rzeką. Potrzebuję więcej czasu.
Mereki wskazuje na wiatrówkę Josha i unosi brwi, a potem siada na kanapie. Zamiast lekceważyć mnie, jak to robił od długiego czasu, nie odrywa ode mnie wzroku. Dziwne jest to, że wcale nie wygląda na rozgniewanego. Wprost przeciwnie, wydaje się pogodzony z losem, a nawet powiedziałabym, że jest szczęśliwy. [...]
Obchodzę kanapę i siadam obok niego. O Boże, tak bardzo go kocham. Co ja najlepszego zrobiłam?
– Czy mimo wszystko będziesz dziewiętnastego nad rzeką? – pytam.”
„– Ki – powiedziałam i zaczekałam, aż na mnie spojrzy.
– Co? – zapytał, patrząc mi oczy.
– Naprawdę się cieszę, że mnie znalazłeś.
Kącik jego warg wygiął się w uśmiechu.
– Nie wiedziałem, że zabłądziłaś.
– Ja też tego nie wiedziałam.”
Moja ocena: 9/10 🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸🌸
Samanta Louis
3 Komentarze
Książka dziś do mnie trafiła. Jestem jej ciekawa. 😊
OdpowiedzUsuńSuper! To będzie przyjemna i emocjonalna podróż.
UsuńPiękna książka, we mnie też wywołała dużo emocji i łez😪😪 dałam jej identyczna ocenę 9🌺
OdpowiedzUsuńZ całego serducha dziękuję za odwiedziny i zachęcam do wyrażenia swojej opinii ;)